"Dzień, w którym znalazłem w śmieciach dziewczynę"
Absolwenci i Absolwentki naszej Szkoły doskonale odnajdują się w filmowym świecie i, po zdobyciu odpowiedniego przygotowania na uczelni, tworzą nietuzinkowe projekty. Przykładem jest pełnometrażowy film pt.: "Dzień, w którym znalazłem w śmieciach dziewczynę".
Produkcję o tym intrygującym tytule stworzyli właśnie Absolwenci Warszawskiej Szkoły Filmowej: tytuł wyreżyserował Michał Krzywicki, wg scenariusza napisanego wspólnie z Dagmarą Brodziak, która ponadto zagrała w filmie jedną z głównych ról i była jego producentką kreatywną. Autorem zdjęć jest nasz kolejny Absolwent – Łukasz Suchocki. Funkcję drugiego reżysera na planie pełnił Filip Hillesland – także Absolwent WSF oraz nasz wykładowca. Warto wspomnieć, że nie jest to pierwszy pełnometrażowy obraz, nad którym współpracowali ze sobą Michał, Dagmara i Łukasz. To zdolne trio kilka lat temu debiutowało już filmem "Diversion End".
Frapujący tytuł ich najnowszego dzieła niesie ze sobą równie nietuzinkową treść. "Dzień, w którym znalazłem w śmieciach dziewczynę" to mocne kino z gatunku sci-fi.
W niedalekiej przyszłości zobojętniały aktywista ogłasza, że o północy w Sylwestra popełni samobójstwo w proteście przeciwko panującemu na nowo w Polsce niewolnictwu. Jego plan staje pod znakiem zapytania, gdy znajduje w śmieciach porzuconą niewolnicę i postanawia jej pomóc odzyskać wolność.
Polska premiera filmu odbyła się podczas prestiżowego 46. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie brał on udział w Konkursie Filmów Mikrobudżetowych. Już wkrótce obraz zostanie zaprezentowany zagranicznej publiczności i weźmie udział w jednym z największych i najważniejszych festiwali filmów niezależnych – Raindance, gdzie WSF będzie miał także swoją reprezentację – więcej o tym możecie przeczytać TUTAJ.
Wcześniej jednak "Dzień, w którym znalazłem w śmieciach dziewczynę" będzie można obejrzeć podczas rozpoczynającego się właśnie dziś (08.10.) 37. Warszawskiego Festiwalu Filmowego w ramach Konkursu Wolny Duch, przeznaczonego dla produkcji niezależnych, nowatorskich i buntowniczych. Poniżej podajemy terminy, w jakich odbędą się seanse filmu w sali nr 4 warszawskiej Kinoteki:
-
sobota, 09 paź. 16:30 + Q&A z Twórcami + Taniec Butoh
-
niedziela, 10 paź. 14:00,
-
poniedziałek, 11 paź. 21:30,
-
wtorek, 12 paź. 19:00.
Bilety na pokazy można nabyć w kasie Kinoteki, na Empikbilet.com oraz na stronie Warszawskiego Festiwalu Filmowego.
Wszystkim zainteresowanym polecamy wywiad z Twórcami: Michałem Krzywickim i Dagmarą Brodziak, w którym m.in. przybliżyli nam swój proces twórczy i opisali długą drogę, jaką przebyli, by wprowadzić film na ekrany kin.
Jak został przyjęty Wasz film przez widownię 46. FPFF w Gdyni?
Michał Krzywicki i Dagmara Brodziak: Bardzo miło. Znaleźliśmy tam swoją widownię. To właśnie na niej chcemy się skupić, choć oczywiście, nie każdy kupił naszą formę, styl czy po prostu tę historię. Chyba najmilszym uczuciem dla twórcy jest, gdy całkowicie obce osoby potrafią się zidentyfikować z czymś, w co włożył serce. Mieliśmy mnóstwo takich przypadków. Były łzy wzruszenia, wspaniałe dyskusje z Widzami o człowieczeństwie i wolności podczas Q&A oraz w kuluarach. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że Widzowie tak emocjonalnie przyjęli tę naszą ekranową podróż. Żeby móc powiedzieć coś więcej, musimy jednak poczekać do dystrybucji. Jak na razie to tylko jeden festiwal. Zupełnie inną publiczność będzie miał pewnie Warszawski Festiwal Filmowy – kolejne oczy i głowy, które zobaczą film. Nie możemy doczekać się odbioru!
Możecie powiedzieć coś więcej o zbliżających się kolejnych projekcjach filmu, m.in. podczas Warszawskiego Festiwalu Filmowego i Raindance?
MK&DB: Film pojawi się na WFF w Konkursie Wolny Duch oraz w listopadzie na londyńskim Raindance, gdzie wpadliśmy w sekcję “Absurdities”. Już teraz wiemy o kolejnych festiwalach, ale niestety nie zostały jeszcze ogłoszone oficjalne wyniki selekcji, więc nie możemy się nimi podzielić. Jeśli chodzi o WFF to po naszym pierwszym pokazie (sobota, 9.10.21, godz.16:30) zorganizowaliśmy dodatkowo pokaz tańca Butoh, który pojawia się w jednej ze scen naszego filmu. Taniec ten, który narodził się w latach 50. w Japonii, jest też o tyle kluczowy w naszym projekcie, że ja i Dagmara korzystaliśmy z niego jako aktorzy, aby przygotować się do naszych ról. Nie jest to żadna technika aktorska sensu stricto, ale pozwala ‘obudzić’ ciało i pracować z emocjami i wyobraźnią. Rozgrzewa emocjonalnie i otwiera na eksperymenty. Jesteśmy w stanie polecić takie zajęcia każdemu, szczególnie te, prowadzone przez Wojtka Matejko, tancerza, z którym pracowaliśmy.
Kadry z filmu "Dzień, w którym znalazłem w śmieciach dziewczynę". Autor zdjęć: Łukasz Suchocki
Czego nauczyliście się podczas wspólnej pracy na planie pełnometrażowej produkcji?
MK&DB: Trudno zliczyć i trudno nazwać nowe umiejętności, bo to często są subtelne rzeczy. Odbijanie się wyobraźni od rzeczywistości, jeśli chodzi o budżet. Wkład zaangażowanych artystów, który często ma zupełnie nową jakość niż to, co w wyobraźni czy też w momentach, w których trzeba podejmować szybkie decyzje i polegać na instynkcie. To jest znów po prostu doświadczenie, które, mam nadzieję, pomoże ulepszyć następne projekty, chociaż każdy projekt jest zupełnie inny i trzeba do niego siadać od nowa.
Jak wyglądają Wasze dalsze plany promocyjne względem filmu?
MK&DB: Jako twórcy chcemy się starać o to, żeby nasz film zobaczyło jak najwięcej osób i robimy co w naszej mocy, aby tak było. Kiedy projekt przejmie dystrybutor, to on zajmie się promocją w profesjonalny sposób. Zanim to jednak nastąpi, będziemy aktywnie działać na naszych social mediach oraz organizować pokazy w różnych miastach w Polsce i być może również za granicą.
Szykujecie kolejne produkcje w tym samym gronie? Będziecie trzymać się gatunku Sci-Fi?
MK&DB: Mamy kilka projektów w zanadrzu, o które walczymy. Z wieloma osobami z ekipy zrobiliśmy dotąd dwa filmy pełnometrażowe w dość spartańskich warunkach. Poznaliśmy się bardzo dobrze, wzdłuż i wszerz. Świetnie się rozumiemy i czujemy nawzajem. Myślę, że wspólna praca z takimi wspaniałymi artystami w następnych projektach to rzecz nieunikniona. Jeśli chodzi o gatunki filmów, które chcemy robić, to zawsze ciągnie nas do trochę innych światów. Takie było “Diversion End”, taka jest “Dziewczyna” i takie są też nasze następne pomysły, o których wspominałem wyżej. Następnym filmem, który bardzo chcielibyśmy zrobić jest neo-western.
Jak w pracach nad "Dniem..." pomogło Wam doświadczenie zdobyte podczas produkcji Waszego poprzedniego filmu – "Diversion End"?
MK&DB: Przy całym procesie powstawania “Diversion End” przecieraliśmy sobie szlaki niemal we wszystkim. Pierwsze pisanie scenariusza, pierwsze poszukiwania producentów, pierwsza reżyseria i sami to wykonawczo produkowaliśmy. Na każdą rzecz, która się udała, przypadało mnóstwo tych, które nie wyszły. Na każdy mail, na który ktoś odpisał, była setka tych, pozostawionych bez odpowiedzi. Przy “Dziewczynie” nie musieliśmy już wystrzeliwać aż tylu kul w powietrze. Nie było dużo łatwiej, ale przynajmniej na pewne rzeczy już nie marnowaliśmy energii. Energia to cenna waluta przy robieniu filmu – w końcu ten proces trwa latami. Chyba najważniejszą nauką dla nas na dziś jest to, że musimy starać się jak najmocniej oddzielać się od produkcji, gdy chcemy tworzyć. Niestety, te dwie rzeczy nie są ze sobą kompatybilne, przynajmniej nie w małych budżetach, ale paradoksalnie wtedy ich łączenie jest najbardziej potrzebne.
Jesteśmy niezwykle dumni z dokonań naszych Absolwentów i Absolwentek. Z radością dzielimy się ich sukcesami z naszymi Studentami, by pokazać im, jak świetnie młodzi filmowcy radzą sobie po ukończeniu naszej Szkoły. Życzymy wielu sukcesów całej ekipie filmu!